pókim ja tego obozu starostą, póty jeno winnych karać się tu będzie. Chcecie karać, wprzód dowód winy pokażcie.<br>- A pokażę! - krzyknął kapłan, dając znak swoim pachołkom, tym, którzy niedawno wkładali podkowy do ognia. - Do oczu pokażę! Wam, Laabs, i wszystkim obecnym!<br>Pachołkowie wynieśli zza wozu i ustawili na ziemi nieduży, osmolony kociołek z pałąkiem. <br>- Oto dowód! - ryknął kapłan, kopnięciem wywracając kociołek. Na ziemię chlusnęła rzadka ciecz, osadzając na piasku kawałeczki marchwi, wstążki nierozpoznawalnej zieleniny i kilka małych kostek.<br>- Wiedźma warzyła magiczne konkokcje! Eliksir, dzięki któremu mogła w powietrzu latać! Do swego miłośnika wampira, by z nim obcować występnie i dalsze zbrodnie