w ich istnienie. Mój świat stanowiła ciasna, potwornie duszna, czarna, wilgotna nora.<br>Obmierzły łajdak wyjechał, nie doczekawszy się objawów mojej skruchy, i miało go nie być dwa tygodnie, o czym powiadomił mnie cieć.<br>Oparta na lewym łokciu na końcu korytarza niemrawo dłubałam ziemię kawałkiem królewskiej porcelany. Czułam się wykończona do ostateczności pod każdym względem i dusząc się nieco, rozmyślałam, czy przypadkiem złoty widelec nie byłby istotnie lepszy. A może powiedzieć mu "sto" i zażądać łyżki z irydo-platyny? Zdaje się, że jest to coś szczególnie twardego.<br>Na domiar złego kopanie, dotychczas stosunkowo łatwe, zaczęło natrafiać na jakieś przeszkody. Królewska porcelana dziabała