na ostrzu, dużo krwi, jęki rannych, końskie kopyta miażdżące ciała - kiedyś miała taki straszny sen. Zbladła, zachwiała się. - Co ci jest, Liziu? - Nie czekając na odpowiedź, pociągnęła córki w boczną ścieżkę. Ach, gdybyż pojawił się jakiś stróż porządku, ktoś z policji, ach, gdyby to był sam pułkownik żandarmów! Na pewno ostro zakazałby jej tej manifestacji, a może i uczyniłby jeszcze "jakieś grubiaństwo" - to pragnienie wywołało na twarz pani Franciszki jeszcze bardziej jaskrawy rumieniec. Jakiż to byłby temat do opowiadań po salonach.<br><br>...W kilka miesięcy po parkowej paradzie siostry Pawłowskie oczekiwało inne przeżycie - ślub matki z panem Konstantym, notabene krewnym przyszłego męża