się, że jest intruzem, powoduje zamieszanie, jakby zmarły, którego już wyprowadzono i pochowano, nagle upomniał się o swoje miejsce wśród żywych.<br>Pereira załamawszy ręce stał przed nim pełen troski.<br>- Sab, co z nami będzie? Czy nas ten nowy weźmie na służbę?<br>- Jaki nowy? <br>- Jeszcze go nie ma, dopiero przyleci.<br>Stał oszołomiony, teraz zrozumiał.<br>- Skąd wiecie? - zapytał cicho.<br>- Od służących ambasadora. Ośmieliłem się zapytać pana sekretarza, jak tu przyszedł, chodziło przecież o nas, z czego będziemy żyli... I on to potwierdził. - Spoglądał z postarzałą twarzą, szukał jeśli nie ratunku, to nadziei.<br>Istvanowi zrobiło się gorzko, żal jak szklana drzazga kłuł we wnętrznościach