Typ tekstu: Książka
Autor: Wiedemann Adam
Tytuł: Sęk Pies Brew
Rok: 1998
wpatrując się w guzik dzwonka. W końcu, chyba z szacunku dla doznanych niewygód, odważyłem się nacisnąć, a tu jak nie zabrzęczy, wystraszyłem się, już miałem wszystkiego dosyć. Spróbowałem sobie wyobrazić Baatę, jak mi otwiera, ale przypominały mi się wciąż jakieś polany leśne, powalone drzewa i inne tego rodzaju rekwizyty, do otaczającej mnie scenerii zgoła nie pasujące. A bez nich Baata ani rusz nie chciała mi się pojawić przed oczyma. I nie pojawiła się w końcu, bo otwarła mi jakaś całkiem obca pani, w związku z czym pierwszą myśl miałem taką, że trafiłem pod niewłaściwy adres i że ten zespół poszlak, które
wpatrując się w guzik dzwonka. W końcu, chyba z szacunku dla doznanych niewygód, odważyłem się nacisnąć, a tu jak nie zabrzęczy, wystraszyłem się, już miałem wszystkiego dosyć. Spróbowałem sobie wyobrazić Baatę, jak mi otwiera, ale przypominały mi się wciąż jakieś polany leśne, powalone drzewa i inne tego rodzaju rekwizyty, do otaczającej mnie scenerii zgoła nie pasujące. A bez nich Baata ani rusz nie chciała mi się pojawić przed oczyma. I nie pojawiła się w końcu, bo otwarła mi jakaś całkiem obca pani, w związku z czym pierwszą myśl miałem taką, że trafiłem pod niewłaściwy adres i że ten zespół poszlak, które
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego