piersi, Czerwcami gorące?<br> Czemuż nie ma ust moich na łące?<br> Rwać mi kwiaty rękami obiema!<br> Czemuż rąk mych tam na kwiatach nie ma?<br><br>Przywabione obcym szmerem, wszystkie zioła i owady<br>Wrzawnie zbiegły się w to miejsce, niebywałe węsząc ślady,<br>Pająk w nicość sieć nastawił, by pochwycić cień jej cienia,<br>Bąk otrąbił uroczystość spełnionego nieistnienia,<br>Żuki grały jej potrupne, świerszcze - pieśni powitalne,<br>Kwiaty wiły się we wieńce, ach, we wieńce pożegnalne!<br>Wszyscy byli w owym miejscu na słonecznym, na obrzędzie,<br>Prócz tej jednej, co być mogła, a nie była i nie będzie!<br><br> Gdzież me piersi, Czerwcami gorące?<br> Czemuż nie ma ust moich