szepczę jej we włosy i przez włosy, że na pewno się spotkamy, że wkrótce, za rok, za dwa, esfahańskie zakłady zostaną rozwiązane i ich wychowanice i wychowankowie wyjadą z Persji, i na pewno zobaczymy się w Anglii lub Szkocji,<br>i muzyka cichnie, i po chwili rozbrzmiewa La cucaracha, i Sonia otrząsa się ze smutku, z naszego wspólnego smutku, bo przecież już jutro się rozstaniemy, i to ona prowadzi mnie wprost w wir, w zawrót głowy, w wiatr, w wichurę, w burzę, która porywa nas, i wybiegamy z sali, na dworze zapadł już mrok, jest listopad, a więc i tu, na południu, słońce