co nam przyjdzie do głowy, nie zwracając uwagi innych kolegów, a przede wszystkim naszego surowego opiekuna,<br><gap reason="sampling"><br>Za oknami autobusu pustynia zmieniała się w słońcu, ziarenka piasku błyskały srebrnie przy drodze, a dalej wszystko zatapiało się w łagodnej czerwieni i piętrzyło tarasami, na których - po prawej stronie - pojawiał się tu i ówdzie niski gliniany domek, nad nim drugi, wyżej trzeci, i pięły się stopniami wysoko pod niebo o rozbielonym od blasku błękicie,<br>po lewej zaś, płaskiej i równej, piętrzyły się czarne głazy, i pomyślałem, że gdyby był tu z nami mój serdeczny druh Kuba, powiedziałby zapewne, że to ci dziwni przybysze z