sprawę pozbawione sensu, ponieważ nie ma sposobu sprawdzenia, jak jest "naprawdę". Nie można wyjść z granic danego nam języka czy też - ściślej - z granic <foreign>episteme</>, struktury poznawczej, wewnątrz której tkwimy.<br> Czy Gombrowicz myślał podobnie? Albo raczej, podobnie odczuwał? I tak, i nie. Zapewne, był niezwykle uwrażliwiony na zależność człowieka od pętającej go Formy. Ba! Gombrowicz gotów był niekiedy twierdzić, w młodości zwłaszcza, że nie ma w człowieku nic prócz tej Formy, zbudowanej z międzyludzkiego... nic, prócz niszczącej, anarchicznej woli przemiany. Jaka jest jednak skryta finalność takiej postawy? Gombrowicz - z właściwą sobie skłonnością do argumentów ad hominem - zapytałby po prostu, po co