Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
maczugę i na mały zielony listek wyrastający z czarnej głowni. Jakby wciąż nie dowierzał temu, co się stało. A potem podniósł wzrok na Dorona. Przyłożył dłonie do policzków i po bratersku pokłonił się przed Liściem.
8. Wezwanie
Krzyk dobiegł od Bramy Wschodniej. Ludzie przerwali zajęcia - przekupki zgarnęły lnianki i płatne paciorki, zlazły ze stołków i stanęły przed straganami; kupujący odłożyli trzymane w rękach towary; grodowi wyprostowali się natychmiast, bacznie obserwując ulicę.
Krzyk powtórzył się. Zagrały gwizdki strażników.
Ktoś uciekał.
Ktoś gonił.
Na ulicach nie było tłoczno. Dwaj chłopcy biegli więc ile sił w nogach, a ludzie ustępowali im z drogi. Mieli
maczugę i na mały zielony listek wyrastający z czarnej głowni. Jakby wciąż nie dowierzał temu, co się stało. A potem podniósł wzrok na Dorona. Przyłożył dłonie do policzków i po bratersku pokłonił się przed Liściem.<br>&lt;tit&gt;8. Wezwanie&lt;/&gt;<br>Krzyk dobiegł od Bramy Wschodniej. Ludzie przerwali zajęcia - przekupki zgarnęły lnianki i płatne paciorki, zlazły ze stołków i stanęły przed straganami; kupujący odłożyli trzymane w rękach towary; grodowi wyprostowali się natychmiast, bacznie obserwując ulicę.<br>Krzyk powtórzył się. Zagrały gwizdki strażników.<br>Ktoś uciekał.<br>Ktoś gonił.<br>Na ulicach nie było tłoczno. Dwaj chłopcy biegli więc ile sił w nogach, a ludzie ustępowali im z drogi. Mieli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego