i biegła przed siebie na oślep, a potem wybuchała niepohamowanym płaczem. Nie można jej było uspokoić. Potrafiła płakać kilka godzin bez przerwy, aż do zupełnego wyczerpania. <br>Kiedy mama umarła, a ja wyjechałem z domu, poczuła się nie zagrożona, szczęśliwa i teraz toleruje moje rzadkie wizyty. <br>Stawia na stole talerz z pajdami świeżego chleba i mówi coś, czego nie potrafię zrozumieć. Ojciec tłumaczy, że przesmażyła smalec z jabłkiem, cebulą i majerankiem, taki, jak lubię. <br>Staram się nie patrzeć na Małgośkę. Nie słuchać jej bełkotu. Nie chcę, nie mogę o tym myśleć! A jeśli z Ewą stanie się to samo! Ledwie przyjechałem, a