Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
idę do roboty.
- Ani się waż, masz zwolnienie, nie pójdziesz.
- Nie rozśmieszaj mnie, matka, bo mi się wątroba rusza, jak się śmieję.
- Ale z pracy cię nie wyrzucą?
- Niechby spróbowali.
- Mądrzejsi byli niż ty.
- Ale ja ci mówię, matka, że mnie nie wyrzucą.
Marych bierze od matki puste wiadro, zamyka pakamerkę i oboje idą pod górę. W milczeniu mijają ojca Eli schodzącego w dół, w świeżo odprasowanym mundurze bez dystynkcji, w okrągłej czapce, bez której nikt go nie widział, chyba w niej śpi, mówi Marych, z przymkniętymi powiekami, którymi odgradza się od wszystkiego, co go rozprasza, drobny i szczupły schodzi dostojnie
idę do roboty.<br>- Ani się waż, masz zwolnienie, nie pójdziesz.<br>- Nie rozśmieszaj mnie, matka, bo mi się wątroba rusza, jak się śmieję.<br>- Ale z pracy cię nie wyrzucą?<br>- Niechby spróbowali.<br>- Mądrzejsi byli niż ty.<br>- Ale ja ci mówię, matka, że mnie nie wyrzucą.<br>Marych bierze od matki puste wiadro, zamyka pakamerkę i oboje idą pod górę. W milczeniu mijają ojca Eli schodzącego w dół, w świeżo odprasowanym mundurze bez dystynkcji, w okrągłej czapce, bez której nikt go nie widział, chyba w niej śpi, mówi Marych, z przymkniętymi powiekami, którymi odgradza się od wszystkiego, co go rozprasza, drobny i szczupły schodzi dostojnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego