mój sen!<br> I dręczyła mnie!<br> Kiedy ocknąłem się wreszcie, półprzytomny, jak z pręgierza<br>zdjęty, późno było, wszyscy już biegli na śniadanie.<br> Przetarłem oczy, jakbym zapomniał o zmorze!<br> Isza isza, isza!<br> Ulotniło się to z mojego mózgu.<br> Jakby ręką odjął.<br> I natychmiast owionęło mnie wspomnienie szabasowej nocy, upojny<br>błysk wielkich, czarnych, pałających oczu...<br> <gap> - w najwyższym zdumieniu szepnąłem do niej.<br> Rozumiejąc, co mówię, rozumiejąc, co te słowa znaczą.<br> "W przyszłym roku spotkamy się w Jerozolimie!"<br> Nikt mnie tego nie uczył, nigdy nie mówiłem po hebrajsku!<br> Było to coś niesamowitego!...<br> Nawet dla mnie, obytego z niesamowitością wszelkiej<br>rzeczywistości!...<br> Sala opustoszała, kiedy zwlokłem się z