ją w szyję.<br> Czerwoni od rozsypanych jabłek, od tej nagłej przygody, zbieraliśmy rozsypane owoce.<br> Wkładając je do koszyka, niby to przypadkiem zawadzaliśmy ręka o rękę, łokieć o łokieć.<br> <page nr=39><br> Początkowo, jak oparzeni, chowaliśmy ręce za plecy, ale gdy zdarzyło się to kilka razy, spletliśmy palce, próbując się przyciągnąć do siebie.<br> Jej palce, przyzwyczajone do żęcia trawy, przeczesywania lnu i konopi, darcia pierza, miały siłę suchego rzemienia.<br> Moje palce trzeszczały w jej rękach, niemal wyskakując ze stawów.<br> Ale mimo bólu zawsze udawało mi się przyciągnąć ją do siebie i pocałować, gdzie popadło: w usta, w policzek, w odsłonięty z warkocza kark.<br> Wystarczyło jednak