Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
powiedział:
- Otwórz no, ktoś rumocze.
- Otwórz sam, co ja będę ciągle otwierał.
- Przecież widzisz, że czytam.
Lucjan wstał i odsunął zatrzask. Przyszedł student. Teraz Lucjan przyjrzał mu się uważnie: wyglądał jak źle ucharakteryzowany amant z marnego teatrzyku - wąsy miał nierówno przystrzyżone, oczy duże i piękne, wyrażające bezmierną głupotę. Zdjął cienkie paletko i w czapce podszedł do lustra, przejrzał się w nim jak kokota: zmrużył oczy, wytrzeszczył zęby, poprawił krawat i dopiero teraz zdjął czapkę, ostrożnie, by nie zepsuć fryzury. Chwilę przechadzał się, zajrzał do kuchni, nasmarował sobie kawałek chleba smalcem - wreszcie wziął gruby tom geodezji, usiadł i utkwił wzrok w książce
powiedział:<br>- Otwórz no, ktoś rumocze.<br>- Otwórz sam, co ja będę ciągle otwierał.<br>- Przecież widzisz, że czytam.<br>Lucjan wstał i odsunął zatrzask. Przyszedł student. Teraz Lucjan przyjrzał mu się uważnie: wyglądał jak źle ucharakteryzowany amant z marnego teatrzyku - wąsy miał nierówno przystrzyżone, oczy duże i piękne, wyrażające bezmierną głupotę. Zdjął cienkie paletko i w czapce podszedł do lustra, przejrzał się w nim jak kokota: zmrużył oczy, wytrzeszczył zęby, poprawił krawat i dopiero teraz zdjął czapkę, ostrożnie, by nie zepsuć fryzury. Chwilę przechadzał się, zajrzał do kuchni, nasmarował sobie kawałek chleba smalcem - wreszcie wziął gruby tom geodezji, usiadł i utkwił wzrok w książce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego