zahipnotyzowana i nie mogła oderwać spojrzenia od tajemniczego pióra. Zwróciło to wreszcie uwagę matematyka, więc zakrzyknął:<br>- Czemu patrzycie na mnie jak na malowane wrota? Wiadomo, że na świeżo malowane wrota nie patrzą filozofowie, przeto jasnym było, że w słowach pana profesora tkwiło ziarno goryczy. Ponieważ pytanie było retoryczne, bo ani pan profesor nie oczekiwał na nie odpowiedzi, ani też nikt z zapytanych z odpowiedzią się nie kwapił, więc matematyk, uważając sprawę za wyczerpaną, chwycił w rękę linię, a pióro schował do kieszeni.<br>- O, rany! - krzyknął półgłosem, ale dotkliwym półgłosem właściciel pióra.<br>Adam, opryszek siedmiokrotny, który tego dnia zjawił się w szkole przed