Siada pan, panie profesorze, na kuter czy na jacht, czy też motorówkę - jest to zresztą szczegół nieodgrywający większej roli - ale do sedna sprawy: otóż płynie pan na tę tam wyspę - a któż mnie zapewni, że nie należy do ludzi stamtąd, że nie jest lepem, przynętą, zasadzką i pułapką?! I wraca pan tu i mówi pan nam, tak, nie komu innemu, tylko nam, ministrom, pasterzom, poetom śledczym, że na tej wyspie ludzie żyją szczęśliwie i błogo, choć o naszej demokracji nie słyszeli. I co więcej, próbujesz pan insynuować, że oni bez tej wiedzy szczęśliwi być mogą...<br>Tu Orłowski profesor ponownie mieszać się