Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
w zgranych paczkach: Najstarszy z całej kompanii był Wieśniewicz, barczysty, piękny. Coraz to rzucał jakiś żart, przyjmowany owacyjnie. Wsiadając do wozu byłem przekonany, że moja sąsiadka to Sandra, jego żona. Miała to samo śliczne czoło, nos o wydatnych nozdrzach i sam nieco za wydatny i oczy wspaniałe, podłużne, egipskie, jak panna młoda na zdjęciach w albumie. Piękna osoba wyjaśniła jednak, że jest jej kuzynką. Co do reszty towarzystwa, nie mogłem się zorientować. Nie miało to zresztą znaczenia. Też się na nie trochę patrzałem jak na otaczający mnie pejzaż i naturę, jeszcze jeden element, który potwierdzał, że rzeczywiście jestem w Italii, i nasilał
w zgranych paczkach: Najstarszy z całej kompanii był Wieśniewicz, barczysty, piękny. Coraz to rzucał jakiś żart, przyjmowany owacyjnie. Wsiadając do wozu byłem przekonany, że moja sąsiadka to Sandra, jego żona. Miała to samo śliczne czoło, nos o wydatnych nozdrzach i sam nieco za wydatny i oczy wspaniałe, podłużne, egipskie, jak panna młoda na zdjęciach w albumie. Piękna osoba wyjaśniła jednak, że jest jej kuzynką. Co do reszty towarzystwa, nie mogłem się zorientować. Nie miało to zresztą znaczenia. Też się na nie trochę patrzałem jak na otaczający mnie pejzaż i naturę, jeszcze jeden element, który potwierdzał, że <page nr=47> rzeczywiście jestem w Italii, i nasilał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego