Typ tekstu: Książka
Autor: Danuta Błaszak
Tytuł: Karuzela ku słońcu
Rok: 2003
dziewczyna, którą nam dokwaterowano, też sobie poszła. Zdążyły nawet posłać łóżka. Spojrzałam z obrzydzeniem na gładko naciągnięte białe prześcieradła. Przypominały mi szpital, w którym umarła moja babcia.
Zachorowała na serce zaraz po tym, jak dziadek-leśnik zginął w pożarze lasu.
Bardzo się kochali i żyć bez siebie nie mogli. Jak papużki nierozłączki.
Nie lubię nadmiernego porządku. Wydaje mi się czymś nieludzko zimnym. To Jadwiga zawsze składa w kostkę ubranie, ściele tapczan i pastuje buty. Ja w mojej szafie w domu mam zawsze straszny bałagan.
Dobrze chociaż, że pachnie różami, a nie szpitalem.
Wypadłam na korytarz. Panowała niczym nie zmącona cisza. Czyżby
dziewczyna, którą nam dokwaterowano, też sobie poszła. Zdążyły nawet posłać łóżka. Spojrzałam z obrzydzeniem na gładko naciągnięte białe prześcieradła. Przypominały mi szpital, w którym umarła moja babcia.<br>Zachorowała na serce zaraz po tym, jak dziadek-leśnik zginął w pożarze lasu.<br>Bardzo się kochali i żyć bez siebie nie mogli. Jak papużki nierozłączki.<br>Nie lubię nadmiernego porządku. Wydaje mi się czymś nieludzko zimnym. To Jadwiga zawsze składa w kostkę ubranie, ściele tapczan i pastuje buty. Ja w mojej szafie w domu mam zawsze straszny bałagan.<br>Dobrze chociaż, że pachnie różami, a nie szpitalem.<br>Wypadłam na korytarz. Panowała niczym nie zmącona cisza. Czyżby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego