Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Jak to doktor. A ja przecież sama wiem. Żebyśmy chociaż byli zamożni... A tak? - Nagle podniosła się. Chwileczkę, proszę panów, zdaje się, że woła.
Gdy wyszła z kuchni, Felek po swojemu z ukosa spojrzał na Jerzego. Ten siedział zamyślony. Przez wpółotwarte okno słychać było niecierpliwe stukanie gołębi wydziobujących okruchy na parapecie.
Po chwili pani Bogucka wróciła. Podnieśli się obaj. - I co? - spytał Szretter.
- Marcin prosi panów. Chce się koniecznie zobaczyć z panami. Ale, moi kochani, nie pozwólcie mu dużo mówić. Doktor zabronił.
W pokoju panował chłodny półmrok. Rolety w obu oknach spuszczone były do samego prawie dołu. Wąskie tylko smugi światła
Jak to doktor. A ja przecież sama wiem. Żebyśmy chociaż byli zamożni... A tak? - Nagle podniosła się. Chwileczkę, proszę panów, zdaje się, że woła.<br>Gdy wyszła z kuchni, Felek po swojemu z ukosa spojrzał na Jerzego. Ten siedział zamyślony. Przez wpółotwarte okno słychać było niecierpliwe stukanie gołębi wydziobujących okruchy na parapecie.<br>Po chwili pani Bogucka wróciła. Podnieśli się obaj. - I co? - spytał Szretter.<br>- Marcin prosi panów. Chce się koniecznie zobaczyć z panami. Ale, moi kochani, nie pozwólcie mu dużo mówić. Doktor zabronił.<br>W pokoju panował chłodny półmrok. Rolety w obu oknach spuszczone były do samego prawie dołu. Wąskie tylko smugi światła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego