sobie, nawet<br>pogniewanych i podoranych.<br> Wystarczyło mi już samo to, że się tak przeszedłem przez pola i<br>poszczęściłem pracy wzdłuż mojej drogi, abym powrócił odnaleziony do<br>domu. Znany byłem z tego, że mnie można zawsze w polach spotkać. Nie<br>odstraszył mnie ani wiatr, ani spiekota, choć ziemię nieraz kruszyła,<br>choć parzyła wszystko, narzędzia w rękach, ziemię, zboża, cienie pod<br>wierzbami, głosy skowronków, a pot nie z czoła, lecz z niebios się lał.<br>Dziwili mi się ludzie, że nie pójdę w taki skwar gdzieś nad rzekę,<br>tylko w pola, na posadzie przecież jestem, nie na ziemi.<br> Nieraz mnie nawet nęciło, żeby wziąć