Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
dzień wydał mu się "syty". Rozśmieszyło go określenie, ale uznał je za właściwe. Podszedł do pieca. Przyłożył dłonie do kafli. "Gerta mnie karmi, ogrzewa i poucza". Podszedł do okna. Otworzył. Zaciągnął się chłodnym powietrzem. Nieboskłon wydał mu się dziwnie wybrzuszony, zdeformowany ciążą roziskrzonych konstelacji. Zaczął je identyfikować. "Orion? Jest. Tu pas... Betelgeuse? Tam... świeci, aż prycha obfitą jasnością. A na prawo?"
Poczuł zimno. Zamknął atlas gwiezdny i położył się. Z pobłażliwością notował przedsenny rozgardiasz myśli: proboszcz wychylający dwanaście kieliszków... "No bo mamy dwunastu apostołów". A tuż za nim nauczycielka z zieloną nicią w ręce, do której uwiązany skowronek śpiewa, hen, hen
dzień wydał mu się "syty". Rozśmieszyło go określenie, ale uznał je za właściwe. Podszedł do pieca. Przyłożył dłonie do kafli. "Gerta mnie karmi, ogrzewa i poucza". Podszedł do okna. Otworzył. Zaciągnął się chłodnym powietrzem. Nieboskłon wydał mu się dziwnie wybrzuszony, zdeformowany ciążą roziskrzonych konstelacji. Zaczął je identyfikować. "Orion? Jest. Tu pas... Betelgeuse? Tam... świeci, aż prycha obfitą jasnością. A na prawo?" <br>Poczuł zimno. Zamknął atlas gwiezdny i położył się. Z pobłażliwością notował przedsenny rozgardiasz myśli: proboszcz wychylający dwanaście kieliszków... "No bo mamy dwunastu apostołów". A tuż za nim nauczycielka z zieloną nicią w ręce, do której uwiązany skowronek śpiewa, hen, hen
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego