charakterystyczne spojrzenie pułkownika, grymas wokół ust. To takie dziwne, że Karolina i Jan jakby się podzielili swoimi dziećmi, Jaś bardzo przypominał matkę i to radcę wiele razy raniło, ale szczegóły w Ewelinie upodabniające ją do ojca chwytały go za serce. To tak jakby na chwilę wróciła młodość, tamto niezmiernie ciekawe, pasjonujące życie, które zniszczyła tragedia na cmentarzu. Starał się o tym nie nie pamiętać, odsuwać jak najdalej, ale powracało. I co ma teraz począć... Liczył na to, że Ewelina, kiedy się obudzi, nie będzie pamiętała nocnej rozmowy. Była przecież dobrze wstawiona, nic dziwnego, wypiła prawie całą butelkę koniaku. Kiedy zajrzał do