Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
powietrzu niczym gotycki łuk nad pryszczatym męskim tyłkiem, stękanie i charczenie, dwie konduktorskie czapki, dwie konduktorskie torby i flaszka po jabłecznym wermucie "Wigraszek" na siedzeniu obok. Staliśmy osłupiali w drzwiach przedziału, a potem ryknęliśmy śmiechem. Gonił nas czerwony, zasapany, wyzywając ordynarnie i zapinając w biegu spodnie. Moje kolejowe przygody przerwał patrol żołnierzy, który stary specjalnie posłał, kiedy nauczycielka zawiadomiła, że nie pojawiłem się w klasie od dziesięciu dni. Dostałem wtedy solidnie po pysku, matka płakała, musiałem przysięgać i dawać uroczyste słowo honoru. Niby się uspokoiło, ale za dwa tygodnie i tak wróciłem na bocznicę. Historia powtarzała się parę razy, bicie było
powietrzu niczym gotycki łuk nad pryszczatym męskim tyłkiem, stękanie i charczenie, dwie konduktorskie czapki, dwie konduktorskie torby i flaszka po jabłecznym wermucie "Wigraszek" na siedzeniu obok. Staliśmy osłupiali w drzwiach przedziału, a potem ryknęliśmy śmiechem. Gonił nas czerwony, zasapany, wyzywając ordynarnie i zapinając w biegu spodnie. Moje kolejowe przygody przerwał patrol żołnierzy, który stary specjalnie posłał, kiedy nauczycielka zawiadomiła, że nie pojawiłem się w klasie od dziesięciu dni. Dostałem wtedy solidnie po pysku, matka płakała, musiałem przysięgać i dawać uroczyste słowo honoru. Niby się uspokoiło, ale za dwa tygodnie i tak wróciłem na bocznicę. Historia powtarzała się parę razy, bicie było
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego