Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
W takich chwilach można spotkać tu Boga, ale kiedy schodzą się ludzie, ucieka jak najdalej. Wypędzony ze swego domu, włóczy się po mieście. Widziałam go, jak spacerował po Plantach, potem grał w szachy na ławce, z dziadkami takimi jak on, widziałam, jak popijał kawę u Noworola i przez wielkie szyby patrzył na młodych ludzi tańczących pod Adasiem. Czasem wieczorami wpada na Kazimierz, na piwo. Siada przy stoliku tuż obok, daleko od ludzi, nie umie się uśmiechać, za dużo wie, patrzy i milczy, skazany na wieczny smutek, za karę, za to wszystko, co stworzył, a gdy robi się zbyt tłoczno, wychodzi w
W takich chwilach można spotkać tu Boga, ale kiedy schodzą się ludzie, ucieka jak najdalej. Wypędzony ze swego domu, włóczy się po mieście. Widziałam go, jak spacerował po Plantach, potem grał w szachy na ławce, z dziadkami takimi jak on, widziałam, jak popijał kawę u Noworola i przez wielkie szyby patrzył na młodych ludzi tańczących pod Adasiem. Czasem wieczorami wpada na Kazimierz, na piwo. Siada przy stoliku tuż obok, daleko od ludzi, nie umie się uśmiechać, za dużo wie, patrzy i milczy, skazany na wieczny smutek, za karę, za to wszystko, co stworzył, a gdy robi się zbyt tłoczno, wychodzi w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego