usłużyć, <br>i zgotować, i przeprać, nie tylko dla nich, ale dla dziadka <br>i Staśka. A w dodatku z Jaśka to się zrobił <br>taki psotnik, że nie daj Boże - z oczu go spuścić <br>nie mogła! <br><br>Wicek i Zosia chodzili więc zupełnie bez opieki i Adeli <br>aż się czasem serce krajało, kiedy patrzyła na ich <br>opuszczenie. Cóż jednak miała począć? Ani ich <br>w izbie trzymać, bo matce z nimi pękała głowa, <br>ani się z nimi na podwórzu niańczyć, bo w chałupie <br>tyle roboty, że nie wiadomo, czego się prędzej chwytać! <br><br><br>Poprosiła wprawdzie dziadka, żeby wziął <br>choć raz na tydzień jedną dziewczynę z tej