na polowanie, gdy ktoś pożyczy mi powodzenia, czy też pomyślnych łowów, albo innych sukcesów. Zostaję wtedy w domu, bo przecież wiadomo, że nie tylko nic nie strzelę, ale nawet nic nie zobaczę. Nie mogę więc dopuścić do sytuacji, kiedy spełnią się zabobonne przypowieści (w które nie wierzę, bo to przynosi pecha). Proszę Was życzliwi znajomi, nie składajcie mi takich życzeń. O ileż bezpieczniej i kulturalniej jest pożyczyć "połamania strzelby" albo po prostu "Darz Bór". A gdy już uda się nie spotkać "życzliwego" znajomego, czeka mnie trudny dojazd do łowiska. Trudny, bo trzeba bardzo uważać, żeby przypadkiem nie zobaczyć zakonnicy, księdza czy