gdziesik zatrynili, że ani go widać.<br>Po kilkunastu minutach daremnego szukania przyplątał się na "Sybir" w pobliżu gościa, który tę gazetę zamówił, i kierownika Steca, kończącego jeść śniadanie.<br>- No i cóż z tym "Kurierem"? - zapytał gość.<br>Bartek spojrzał nań wzrokiem pełnym wyrzutu i żałośnie pokiwał głową: - Ależ tyż mię pan piłuje, piłuje... Kierownik rozwarł oczy z przerażenia.<br>- Jak ty, smarkaczu, do gościa mówisz, co!?<br>- Ee... bo proszę pana, pół godziny tego "Kuriera" szukam i nigdzie go nie ma.<br>- Kuriera"? " - No tak, "Kuriera Kresowego".<br>Kierownik przeprosił gościa, zapewnił go, że "w tej chwili", i udał się na dużą salę.<br>- Panowie! - wołał do