do trzeciego redaktora Pan Poseł mnie wiedzie. Temu, ja, jego zachwyty ubiegając, swój felieton Szopena i całą naszą kulturę wychwalający, do ręki wsuwam: <br>- Wspaniale - woła - wydrukujemy, bilet swój mi wręcza, lecz nozdrzami poruszył, pod nosem mrucząc, że mu tu Gombrowiczem zalatuje (a to pewnie od tej fasolki), i się na pięcie wykręcił.<br>Wyszedłem z gmachu poselstwa przez redaktorów "Krachu Muzycznego" zapomniany, ale z biletem wizytowym w garści. A na bilecie numer telefonu redakcji. <br>I co z tego? Wydzwaniam do "Krachu Muzycznego", by się dowiedzieć, czy czegoś mojego nie wydrukowali, a telefon głuchy jak pień. <br>Oj, kiepsko z telefonią w Eufonii, kiepsko