widnymi z daleka murami Aix i winnice okryły się ciemnością, ale miejsce, gdzie byliśmy, jarzyło się jakąś dziwną poświatą. Gdy pokazał się księżyc, nagle światłość objęła korytarze jaskini i począł się w nich jakowyś ruch. Uniosłem monstrancję z Sanctissimum, troskliwie w skrzyni przez mieszczan tu przyniesioną i pobłogosławiłem wejście do pieczary, mówiąc:<br>- Ktokolwiek przychodzisz, duch żeś czy człowiek, przychodź w imię Pana Naszego Jezusa Chrystusa, niech imię Pańskie będzie pozdrowione!<br>- Na wieki wieków, amen - odpowiedzieli wierni.<br>Po chwili na tle świetlistej komory zobaczyliśmy tajemniczą postać, owiniętą skromną opończą, wspartą na kosturze. Wyszła przez jaskinię i przysłoniwszy oczy, wpatrzyła się w mrok