zamknąć w jednej scenie, tak jak to zrobił Shakespeare, uwiedzenie Lady Anny przez Ryszarda. Uwiedzenie kobiety, której zamordował on ojca i męża, uwiedzenie jej, kiedy odprowadza zwłoki męża. <page nr=121> To największa ze scen shakespeare'owskich, nie ma takiej drugiej sceny w całym teatrze od Sofoklesa do dzisiaj. Napięcie w niej jest tak piekielne, że Olivier zrozumiał, iż musi ją rozbić na dwie sekwencje. Nawet najwięksi aktorzy nie potrafili jej zmieścić w jednej. Możliwości psychologiczne nie usuwają prawdopodobieństwa, żeby to skończyło się pocałunkiem czy oddaniem, jak kończy się w tekście. Jak fałszywa jest intuicja naszych reżyserów, jak w gruncie rzeczy nie rozumieją Shakespeare'a widać