Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
wiele godzin opowiadał mi, jak bardzo jest samotny i że nikt go nie rozumie. Na początku rzeczywiście miałam kłopoty z reagowaniem w odpowiedni sposób w takich sytuacjach. Po prostu nie miałam zielonego pojęcia, co mam właściwie robić. Dać mu w gębę, powiedzieć, że nie jestem jego propozycją zainteresowana, uciekać, gdzie pieprz rośnie, czy przyprowadzić swojego narzeczonego? Nie wiedziałam. Starałam się tylko delikatnie dać mu do zrozumienia, że nie jest w moim typie. Widocznie nie zrozumiał.
Wreszcie szef Katarzyny przestał się hamować. Pewnego dnia, kiedy przyszła do jego gabinetu z dokumentami do podpisania, zamknął drzwi na klucz i zaczął ją namiętnie całować
wiele godzin opowiadał mi, jak bardzo jest samotny i że nikt go nie rozumie. Na początku rzeczywiście miałam kłopoty z reagowaniem w odpowiedni sposób w takich sytuacjach. Po prostu nie miałam zielonego pojęcia, co mam właściwie robić. Dać mu w gębę, powiedzieć, że nie jestem jego propozycją zainteresowana, uciekać, gdzie pieprz rośnie, czy przyprowadzić swojego narzeczonego? Nie wiedziałam. Starałam się tylko delikatnie dać mu do zrozumienia, że nie jest w moim typie. Widocznie nie zrozumiał. <br>Wreszcie szef Katarzyny przestał się hamować. Pewnego dnia, kiedy przyszła do jego gabinetu z dokumentami do podpisania, zamknął drzwi na klucz i zaczął ją namiętnie całować
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego