Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 25
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Łapczyńskiego. Znali się od lat, bo jej wybranek także pochodził z Ludźmierza. - Wesele było we wtorek albo w środę, w domu męża. Bez bitki - spokojnie, cichućko - opowiada. Pani młoda była na bielućko - w spódnicy i bluzce, a pan młody po góralsku.
Na stole pojawiła się kapusta, ziemniaki i krupy. Goście pili piwo. -Był też chleb, ale upieczony ze samej żytniej mąki, bo innego nie można było dostać - opowiada.
Po ślubie przenieśli się do domu rodzinnego pani Anny. - Srebrne pieniądze z cepca włożyłam. do skrzyni. Przyszedł złodziej i wszystko ukradł - opowiada. Początki nie były więc łatwe. Wszystkiego musieli dorabiać się sami. Najpierw kupili
Łapczyńskiego. Znali się od lat, bo jej wybranek także pochodził z Ludźmierza. - Wesele było we wtorek albo w środę, w domu męża. Bez bitki - spokojnie, &lt;dialect&gt;cichućko&lt;/&gt; - opowiada. Pani młoda była na &lt;dialect&gt;bielućko&lt;/&gt; - w spódnicy i bluzce, a pan młody po góralsku.<br>Na stole pojawiła się kapusta, ziemniaki i krupy. Goście pili piwo. -Był też chleb, ale upieczony ze samej żytniej mąki, bo innego nie można było dostać - opowiada.<br>Po ślubie przenieśli się do domu rodzinnego pani Anny. - Srebrne pieniądze z &lt;dialect&gt;cepca&lt;/&gt; włożyłam. do skrzyni. Przyszedł złodziej i wszystko ukradł - opowiada. Początki nie były więc łatwe. Wszystkiego musieli dorabiać się sami. Najpierw kupili
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego