Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
się boczku albo miał atak serca.
Wyjąłem z kieszeni mosiężną tulejkę.
- Znalazłem ją na miejscu, gdzie padł Sebastian. Jest to łuska naboju pistoletu gazowego.
- Powinienem chyba o tym wszystkim powiadomić milicję powiedział pan Kuryłło.
- Milicję? - powątpiewałem. - Już chyba raczej Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Nie ma świadków, że Fryderyk groził panu pistoletem, a więc on może bez trudu zaprzeczyć oskarżeniu. Po drugie: posiadanie pistoletu gazowego nie jest u nas zakazane. Jedyne, co zdołalibyśmy mu udowodnić, to fakt, że strzelił do Sebastiana. Ale tą kwestią, jak zaznaczyłem, winno się zająć Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Jeszcze raz wyjąłem z kieszeni łuskę naboju gazowego.
- To
się boczku albo miał atak serca.<br>Wyjąłem z kieszeni mosiężną tulejkę.<br>- Znalazłem ją na miejscu, gdzie padł Sebastian. Jest to łuska naboju pistoletu gazowego.<br>- Powinienem chyba o tym wszystkim powiadomić milicję powiedział pan Kuryłło.<br>- Milicję? - powątpiewałem. - Już chyba raczej Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Nie ma świadków, że Fryderyk groził panu pistoletem, a więc on może bez trudu zaprzeczyć oskarżeniu. Po drugie: posiadanie pistoletu gazowego nie jest u nas zakazane. Jedyne, co zdołalibyśmy mu udowodnić, to fakt, że strzelił do Sebastiana. Ale tą kwestią, jak zaznaczyłem, winno się zająć Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. <br>Jeszcze raz wyjąłem z kieszeni łuskę naboju gazowego.<br>- To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego