wypadnie". - Tak mi, rozumiecie, chłopcy, klaruje, a już wiem, co będzie dalej, i robię się smutny. Ale posłuchajcie: "Zarobię sporo" - powiada. Kiwam głową, a on myśli, że mu przytakuję cały czas. - "Zaoszczędzimy. Żona moja jest gospodarna, ja nie piję. Chłopak będzie mały. Szkoła powszechna nic nie kosztuje, a zanim przyjdzie płacić za niego - ja już wtedy otworzę własny warsztat.<br>Wezmę kilku chłopaków ze wsi, żeby płacili mi za naukę rzemiosła, ze dwóch czeladzi, sam będę pracował na maszynach i popłynę. Chłopak mój, jeśli nawet nie weźmie po mnie warsztatu, będzie miał swój dobry kawałek chleba z szynką, a ja sprzedam warsztat