przemówiło, tego nikt nie zliczy.<br>Krew większości tych, co naprawdę nie mogli uciekać, szybko wsiąkała w ziemię. Pod bramami robiło się luźniej, lecz nigdy na długo. Do Dabory ciągnął każdy, kto stracił zdrowie, a kogo krewni wygnali z domu.<br>Magwer rozejrzał się wokół. Gdzieś tu powinien czekać Ostry.<br>Przekupki zachwalały placki jęczmienne, gliniane świstawki, koraliki. Dwa psy warczały na siebie wściekle, szykując się do walki. Ścieżką Arfanów spacerowały dziesiątki ludzi.<br>- Jestem.<br>Młodzieniec usłyszał głos i odwrócił się gwałtownie.<br>- Wzywałeś mnie - pochylił głowę.<br>Nigdy jeszcze nie widział Ostrego w takim stroju - szarym zniszczonym płaszczu, zielonych spodniach z grubego płótna, skórzanych ciżmach. Tylko