Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
wychynął Mielczarek. Z opaską, u boku karabin. Kroczy, jakby namyśla się, czy warto wejść do akcji. Zdecydował.

- Obywatelu - to do Surmy. - Nie jesteście już kierownikiem. Ta rzecz nie do was... Milicja załatwi, rozpatrzy.

- Trzeba było pilnować. Od tego jesteście. Dopóki komisja, póki władze nie rozdzielą, ja, moje sumienie, moje nazwisko - plącze się Surma. - Mnie jeszcze nikt nie zwolnił, to jest dobro.
- O dziedzicowe, o krewniackie pan stoi? Chłopom żałuje?
Co ten Mielczarek? To on powinien, właśnie on, a nie Surma. Ojciec Hani grzebie w portfelu, podtyka mu przed oczy świstek. I tak ciemno, nikt nic nie przeczyta. Słowa urwane, między jednym atakiem
wychynął Mielczarek. Z opaską, u boku karabin. Kroczy, jakby namyśla się, czy warto wejść do akcji. Zdecydował.<br><br> - Obywatelu - to do Surmy. - Nie jesteście już kierownikiem. Ta rzecz nie do was... Milicja załatwi, rozpatrzy.<br><br> - Trzeba było pilnować. Od tego jesteście. Dopóki komisja, póki władze nie rozdzielą, ja, moje sumienie, moje nazwisko - plącze się Surma. - Mnie jeszcze nikt nie zwolnił, to jest dobro.<br> - O dziedzicowe, o krewniackie pan stoi? Chłopom żałuje?<br> Co ten Mielczarek? To on powinien, właśnie on, a nie Surma. Ojciec Hani grzebie w portfelu, podtyka mu przed oczy świstek. I tak ciemno, nikt nic nie przeczyta. Słowa urwane, między jednym atakiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego