nieruchomemu ciału siedzącemu z zamkniętymi oczyma na tarasie. Bał się, że coś się wydarzy, co spowoduje, że jego umysł już nigdy nie połączy się z ciałem, że resztę istnienia spędzi pozbawiony swej fizyczności.<br>Za drugim razem, zanim poszybował do gwiazd, długo latał nad miastem. Widziane z góry przedstawiało się jako plątanina dachów, różniących się kolorami i stylami. Z tego morza wyłaniało się siedem wież, a na zachodzie miasta, tam gdzie rosły łęgi, znajdowało się Domostwo.<br>Bizbir pozbył się strachu. Wypełniała go radość. Czuł się niczym małe dziecko, które dostało nową zabawkę. Zaglądał w okna domów, straszył ptaki i drażnił koty wygrzewające