księcia<br>Holendrzy, którzy rozbili się u brzegu wyspy ponad 400 lat temu, nazwali ją imieniem swojego księcia - Maurycego Van Nassau. Wprawdzie nigdy nie postawił tu stopy, ale do dziś ma na Mauritiusie swoich fanów. Jego imię nosi najnowocześniejszy hotel w okolicy, szkoła, a nawet park rozrywki.<br>Na Mauritiusie niekoniecznie trzeba pławić się w luksusie. Prawdziwe portowe życie tętni w Port Louis. Tutaj serwują rum w dużych szklankach i coś na podobieństwo kotleta MacDonalda, tyle że z homara, bo o prawdziwych hamburgerach nie ma co marzyć. Na miejscowym bazarku kupisz prawie wszystko: nóż, żagiel do łódki, orientalne przyprawy, dżinsy z Hongkongu, a