serdeczne współczucie dla dwóch szlachciców, którzy w pierwszym akcie, nie uświadomieni przez reżysera w materii swoich scenicznych przeznaczeń, miotali się z kąta w kąt, coraz bardziej przerażeni. Scenografia nie przekonała mnie zresztą również, czego już zważywszy firmujące ją nazwisko Teresy Kenar - do końca zrozumieć nie potrafię. Skąd te góry z pleksiglasu? <br>Wszystko to tym przykrzejsze, iż poziom muzyczny przedstawienia bardzo wysoki (ten sam fenomen, co w krakowskim <hi rend="italic">"Figarze"</>) - od uwertury (znakomicie, przejrzyście brzmiące smyczki w pierwszym temacie Allegr, zwykle rozpływającym się w bełkocie), po finał, Satanowski gra tę <hi rend="italic">"Halkę"</>porywająco, a ducha się tego jakby pierwszy raz w życiu. Śpiewano bardzo