Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
mego pokoju buchające gorącem i głaszczące skostniałe stopy łagodnym dotykiem tatami.
Niespodzianka! Okazuje się, że zakupione wspaniałości jemy na miejscu w dużej sali naszego składającego się z kilku pokoi apartamentu. Wszystko ugotowane i spreparowane na miejscu wprawnymi dłońmi wyglądającego na pokojowego słonia giganta Nakano. Na długim, niskim stole stoi kilka płonących kuchenek węglowych, na których wrą niezliczone specjały. Obok na tacach, miseczkach uśmiechają się do nas owoce oceanu. Fantazja.
Nagle przypomina mi się hałas, jaki kiedyś powstał wokół podróżujących rodaków, którzy chcąc zaoszczędzić nieco delegacyjnych dewiz, gotowali po hotelach, co ponoć wywoływało oburzenie na "nieobyczajnych" Polaków. Jeszcze raz okazuje się, że
mego pokoju buchające gorącem i głaszczące skostniałe stopy łagodnym dotykiem tatami.<br> Niespodzianka! Okazuje się, że zakupione wspaniałości jemy na miejscu w dużej sali naszego składającego się z kilku pokoi apartamentu. Wszystko ugotowane i spreparowane na miejscu wprawnymi dłońmi wyglądającego na pokojowego słonia giganta Nakano. Na długim, niskim stole stoi kilka płonących kuchenek węglowych, na których wrą niezliczone specjały. Obok na tacach, miseczkach uśmiechają się do nas owoce oceanu. Fantazja.<br> Nagle przypomina mi się hałas, jaki kiedyś powstał wokół podróżujących rodaków, którzy chcąc zaoszczędzić nieco delegacyjnych dewiz, gotowali po hotelach, co ponoć wywoływało oburzenie na "nieobyczajnych" Polaków. Jeszcze raz okazuje się, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego