głowa cała w kruczych lokach.<br>Nie było chłopa, żeby się za nią nie oglądnął. Z pól wracali,<br>przygięci, zmachani, z mgłą w oczach, a zza tej mgły aż wpijali się w<br>nią, gdy szła sobie pod wieczór po mleko do Łabędów. Ale nikt jej nie<br>mógł nic zarzucić, nawet największe plotkary. Dopiero Fredek.<br> Rzuciliśmy się jak jeden do Fredka. Mów, Fredziu. No, prędzej. A ten,<br>czekajta, siądziemy. A gdy siedliśmy, rozkazał, krów mi tylko pilnować.<br>Wyciągnął bibułkę, skręcił, zaciągnął się i zaczął wydmuchiwać z siebie<br>kółka. Prosiliśmy go, a ogromnie lubił, żeby go prosić, no, mów<br>Fredziu.<br> A więc poszedł w