śmierć.<br>- Wypluj, Milva.<br>- Tfu, tfu, na urok, na Złe... Ależ chłód, aż mną trzęsie... I pić się chce, a w rzece przy brzegu znowu trupa gnijącego widziałam... Brrr... Mdli mnie... Wyrzygam się chyba...<br>- Masz - Cahir podał jej manierkę. - Napij się. I usiądź blisko mnie, ogrzeję cię.<br>Kolejny sum uderzył na płyciźnie w stado uklei, ławica rozprysnęła się po powierzchni srebrzystym gradem. W księżycowej smudze mignął gacek lub lelek.<br>- Kto to wiedzieć może - mruknęła w zamyśleniu Milva, przytulona do ramienia Cahira - co jutro będzie? Kto tę rzekę przejdzie, a kto ziemię obłapi?<br>- Będzie, co ma być. Odpędź te myśli.<br>- Nie boisz się