Typ tekstu: Książka
Autor: Berwińska Krystyna
Tytuł: Con amore
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1974
sama? Ktoś musi się nią opiekować. Chciałbym, żeby była sama. Dzwonię delikatnie, poruszam klamką... Drzwi są otwarte. Wchodzę.
Jest w pokoju. Leży pod oknem, na tapczanie, na naszym tapczanie, wysoko oparta o poduszki. Głowa zawiązana chusteczką... Blada, ale śliczna jak zawsze.
- Ewa...
Klękam na stopniu, kładę kwiaty, z jej oczu płyną łzy. To znaczy, że mnie kocha, wzruszyła się na mój widok, cóż innego to może znaczyć?
Spojrzała na kwiaty.
- Dziękuję ci...
Chcę powiedzieć coś niekonwencjonalnego, a wychodzi najbanalniej w świecie:
- Tak się cieszę, Ewuniu, tak się cieszę, że operacja się udała.
Uśmiecha się ironicznie. Nie lubię tego uśmiechu!

- Och, znasz
sama? Ktoś musi się nią opiekować. Chciałbym, żeby była sama. Dzwonię delikatnie, poruszam klamką... Drzwi są otwarte. Wchodzę. <br>Jest w pokoju. Leży pod oknem, na tapczanie, na naszym tapczanie, wysoko oparta o poduszki. Głowa zawiązana chusteczką... Blada, ale śliczna jak zawsze. <br>- Ewa... <br>Klękam na stopniu, kładę kwiaty, z jej oczu płyną łzy. To znaczy, że mnie kocha, wzruszyła się na mój widok, cóż innego to może znaczyć? <br>Spojrzała na kwiaty. <br>- Dziękuję ci... <br>Chcę powiedzieć coś niekonwencjonalnego, a wychodzi najbanalniej w świecie: <br>- Tak się cieszę, Ewuniu, tak się cieszę, że operacja się udała. <br>Uśmiecha się ironicznie. Nie lubię tego uśmiechu! <br><br>- Och, znasz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego