dopiero! Rozumiem, gdybyś straciła sokoła srebrnopiórego. Kozaczeńka najmilszego, siwe oczko. Cały ten Stiopa... jaki był, to był, marnego słowa nie powiem, ale wiary ci on nie dochowa. Co ci naobiecywał?<br>- Ano nic. Bądź zdrowa, powiedział, i tyle.<br><br><br>- A to przyzwoitszy, niż myślałam. Sama widzisz: odleciał sokolik za bory, za lasy, po wszystkie czasy. Żadna swojego nie żegnała tak, jak ty, aż się serce krajało patrzeć. I pięknie. Co innego rozpaczać za nim, kiedy chłop spoziera, to jakby masłem smarować jego grubą duszę. Ale kiedy go nie ma, szkoda łez. A ty ślozy lejesz na bezdurno. Dziewczyna jak malina. Krasawica. Buzi dać