Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
dopiero! Rozumiem, gdybyś straciła sokoła srebrnopiórego. Kozaczeńka najmilszego, siwe oczko. Cały ten Stiopa... jaki był, to był, marnego słowa nie powiem, ale wiary ci on nie dochowa. Co ci naobiecywał?
- Ano nic. Bądź zdrowa, powiedział, i tyle.


- A to przyzwoitszy, niż myślałam. Sama widzisz: odleciał sokolik za bory, za lasy, po wszystkie czasy. Żadna swojego nie żegnała tak, jak ty, aż się serce krajało patrzeć. I pięknie. Co innego rozpaczać za nim, kiedy chłop spoziera, to jakby masłem smarować jego grubą duszę. Ale kiedy go nie ma, szkoda łez. A ty ślozy lejesz na bezdurno. Dziewczyna jak malina. Krasawica. Buzi dać
dopiero! Rozumiem, gdybyś straciła sokoła srebrnopiórego. Kozaczeńka najmilszego, siwe oczko. Cały ten Stiopa... jaki był, to był, marnego słowa nie powiem, ale wiary ci on nie dochowa. Co ci naobiecywał?<br>- Ano nic. Bądź zdrowa, powiedział, i tyle.<br><br><br>- A to przyzwoitszy, niż myślałam. Sama widzisz: odleciał sokolik za bory, za lasy, po wszystkie czasy. Żadna swojego nie żegnała tak, jak ty, aż się serce krajało patrzeć. I pięknie. Co innego rozpaczać za nim, kiedy chłop spoziera, to jakby masłem smarować jego grubą duszę. Ale kiedy go nie ma, szkoda łez. A ty ślozy lejesz na bezdurno. Dziewczyna jak malina. Krasawica. Buzi dać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego