jak twierdzi - długi czas nękany był przez wynajętych drabów. Klebniov przytacza też przykład Edwarda Engela, który do 1979 roku był w Amwayu wicedyrektorem do spraw finansowych; w wyniku sporu z DeVosem i Van Andelem dotyczącego operacji kanadyjskich złożył rezygnację.<br>Został wówczas uznany za zdrajcę i, jak mówi, przez wiele lat po swojej rezygnacji otrzymywał wraz z rodziną listy z pogróżkami. Engel jest przekonany, że była to organizacja Wielkiego Brata, która była w stanie założyć podsłuch telefoniczny i zdobyć haczyk na każdego.<br>W Polsce nie wykształciła się jeszcze kasta zawodowych &lt;orig&gt;"antyamwayologów"&lt;/&gt;, nie powstał też żaden ośrodek programowo zwalczający Amwaya ze względów ideowych, biznesowych