z uczonych nie będzie zdolny podzielić jego uczuć, lecz chciał wrócić teraz już nie tylko jako zwiastun zagłady zaginionych, ale i jako człowiek, który będzie się domagał pozostawienia planety nietkniętą. Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas - pomyślał, schodząc powoli w dół. Światło nieba pozwoliło mu dotrzeć szybko do pobojowiska. Tam dopiero musiał przynaglić kroku, bo promieniowanie zeszklonych skał, majaczących koszmarnymi sylwetkami w gęstniejącym zmierzchu, stawało się coraz silniejsze. Zaczął wreszcie biec; odgłos jego kroków powtarzały jedne mury kamienne, przekazując go innym, i w tym nieustannym echu, które wyolbrzymiało jego pośpiech, skacząc w ostatnim przypływie sił z głazu na głaz