Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
byłeś, łazęgo? Całą nockę przelatałeś, powiedz no, coś ty robił? Węgiel nosiłeś? - sytuacja wyjaśniła się, gdy padły dalsze słowa: - A, mleczka by się chciało! Idziesz mi! Najpierw przeproś, łobuzie. No. Dobrze już, dobrze. No, ładnie. To teraz masz, napij się krzynkę, brudasie jeden, flejtuchu.
Zegar wskazywał siódmą rano.
Aurelia nagle poczuła, że jest szczęśliwa. Szczęśliwa! - to nie do wiary. Znikła gdzieś ta żelazna obręcz, od dawna ściskająca jej klatkę piersiową, tak mocno, że nie mogła ni odetchnąć, ni zaśmiać się głośno. Teraz oddychało się jej swobodnie i lekko, bo przyjechała nareszcie na prawdziwe wakacje do prawdziwego domu.

1.

Nareszcie ładna pogoda
byłeś, łazęgo? Całą nockę przelatałeś, powiedz no, coś ty robił? Węgiel nosiłeś? - sytuacja wyjaśniła się, gdy padły dalsze słowa: - A, mleczka by się chciało! Idziesz mi! Najpierw przeproś, łobuzie. No. Dobrze już, dobrze. No, ładnie. To teraz masz, napij się krzynkę, brudasie jeden, flejtuchu.<br>Zegar wskazywał siódmą rano.<br>Aurelia nagle poczuła, że jest szczęśliwa. Szczęśliwa! - to nie do wiary. Znikła gdzieś ta żelazna obręcz, od dawna ściskająca jej klatkę piersiową, tak mocno, że nie mogła ni odetchnąć, ni zaśmiać się głośno. Teraz oddychało się jej swobodnie i lekko, bo przyjechała nareszcie na prawdziwe wakacje do prawdziwego domu.<br><br>1.<br><br>Nareszcie ładna pogoda
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego