zmęczeniem. Przyznaję, łatwiejsze mieliśmy zadanie niż pionierzy alpinizmu. Wprawdzie nie korzystaliśmy z takich zdobyczy cywilizacji jak kolejka linowa z Le Houches na Bellevue, gdzie można się przesiąść na słynną kolejkę zębatą zwaną Tramwajem Mont Blanc i dzięki temu bez wysiłku osiągnąć wysokość 2.800 m n.p.m. Zdobywaliśmy aklimatyzację podchodząc nużącymi zakosami w lesie, do pierwszego noclegu, a później coraz trudniejszą ścieżką, nie wymagającą specjalnych umiejętności wspinaczkowych, ale wyczerpującą i męczącą, aż na Aiquille du Gouter, gdzie na wysokości prawie 4.000 m n.p.m. rozbiliśmy ostatni przed atakiem na szczyt biwak. Mieliśmy zdecydowanie lepszy sprzęt biwakowy niż Pacard