Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
chlewie. Nawet w budzie, nie w takim
podłym więzieniu, jak tamten wilczur w Ustce, gdzie zawieźli
cały Dom ubiegłego lata. To było jeszcze przed
Proniem i przed Miastkiem... Nieważne. Stary drań, gospodarz,
trzymał psa w blaszanej beczce. Takiej, co pali w upał
i kąsa do kości w mróz. Nawet słomy, podlec, nie
wrzucił do środka. A łańcuch był krótki,
na metr.
Chciał nieraz powybijać szyby w tamtym parszywym domu. Zrobił
tyle, że namówił Cygana, by ukradł wilczura.
Tego tu kundla, Frajera, chciał zwabić na obwarzanki kupowane
u zezowatej Borsuczki. Siedziała w cukierni-norze koło
stacji i wabiła rzadkich przyjezdnych na zjełczałe
chlewie. Nawet w budzie, nie w takim <br>podłym więzieniu, jak tamten wilczur w Ustce, gdzie zawieźli <br>cały Dom ubiegłego lata. To było jeszcze przed <br>Proniem i przed Miastkiem... Nieważne. Stary drań, gospodarz, <br>trzymał psa w blaszanej beczce. Takiej, co pali w upał <br>i kąsa do kości w mróz. Nawet słomy, podlec, nie <br>wrzucił do środka. A łańcuch był krótki, <br>na metr.<br>Chciał nieraz powybijać szyby w tamtym parszywym domu. Zrobił <br>tyle, że namówił Cygana, by ukradł wilczura.<br>Tego tu kundla, Frajera, chciał zwabić na obwarzanki kupowane <br>u zezowatej Borsuczki. Siedziała w cukierni-norze koło <br>stacji i wabiła rzadkich przyjezdnych na zjełczałe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego